niedziela, 6 marca 2011

Finito

Spędzamy kilka godzin zwiedzając Lwów , później busem na granicę i powrót do Przemyśla.
W pociągu nikt chyba nie chce dołączyć do naszego przedziału ze względu na to że nie myliśmy się od 3 dni. Próbujemy się odświeżyć w pociągowej toalecie ale nie wiem czy to dużo daje :P Wracamy do Zielonej i kończy się trip.

Od finitos


Od finitos


Od finitos


Brak prysznica czyni nas jeszcze piękniejszymi

Od finitos


Mina Kolosa mówi wszystko...

Od finitos

sobota, 5 marca 2011

Ukraina

Następnego dnia rano jedziemy z Agata i Iwona do Czerniowców , a Kolos czeka chwilę na Ustra i Boskiego, bo mają jego paszport :) Oczywiście na granicy nasz kierowca daje jakąś łapówkę , my musimy się pokazywać mundurowym i wypełnić formularze.

Pobyt w Czerniowcach to nasz pierwszy raz na Ukrainie , więc od razu mamy uśmiechnięte paszcze widząc tamtejsze ceny. Bilety w autobusie za 30 groszy , obiad w knajpie za 5 zł. Możemy poszaleć z naszym budżetem . Po kilku godzinach spotykamy się z resztą ekipy. Wieczorem wsiadamy do pociągu i ruszamy do Lwowa :)

Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce


Od Czerniowce

granica Rumunia-Ukraina

W Suczawie znaleźliśmy gościa , który za kilka euro podwiózł nas na granicę , gdzie okazało się że Kolos zapomniał paszportu od Ustra :) Tak więc czekał nas dzień przy granicy z nocką w polu. W przydrożnym barze spotkaliśmy Wojtka , który jeździ do Monastyru , mieszka tam z mnichami i kręci o nich film .Czasami przekupuje niektórych alkoholem żeby co nie co mu opowiedzieli.


Szwendając się po przygranicznych polach zwracamy uwagę straży granicznej , która przypuszcza pewnie ,że chcemy nielegalnie przekroczyć granicę . Chłopaki podjeżdżają do nas i sprawdzają nasze paszporty, na szczęście obyło się bez żadnych konsekwencji.
Śpimy w jednym namiocie we czwórkę pod starą stacją benzynową .

Z owym Wojtkiem

Od vama koniec


Od vama koniec


Idealne miejsce na nocleg..

Od vama koniec

Do domu

Czwartego dnia w Vama pogoda się popsuła i obudziliśmy się na pustej plaży. Do tego smutnego widoku dołączył smród zdechłych ryb, więc postanowiliśmy się zawinąć do domu.
Pojechaliśmy do miejscowości obok i ruszyliśmy nocnym pociągiem do Suczawy w składzie Agata, Iwona , Kolos i ja. Boski z Ustrem postanowili jeszcze posiedzieć na wybrzeżu.


Od vama koniec


Od vama koniec


Od vama koniec


Od vama koniec