Tak jak wcześniej ustaliliśmy spotykamy się w Słubicach .Wszyscy schodzimy się do Jaremy,
który zapewnił nam spanie. Odkładamy plecaki i idziemy na dworzec kolejowy we Frankfurcie .Okazuje się że kasy są zamknięte , a następnego dnia otwierają o 7.00 (my mamy pierwszy pociąg o 6.55).Po chwili zauważamy automat do biletów i kupujemy naszą Fahrkarte . Jeszcze małe zakupy w markecie i wracamy do Jaremy. Drukujemy potwierdzenie biletów lotniczych , których Burak zapomniał z domu i sprawdzamy noclegi w Barcelonie:). Pijemy i gadamy do późna....
Wielkie dzięki za gościnę Jarema :)
Ej, mi casa su casa, Amigo ;)
OdpowiedzUsuńW takich okolicznościach zawszę służę gościną ;)