piątek, 11 czerwca 2010

Stambuł-Burgas

Ze Stambułu pojechaliśmy do Burgas . Wzięliśmy autobus , bo stwierdziliśmy że ciężko będzie wyjechać na przedmieścia tej metropolii. Utargowaliśmy 10 lira od głowy taniej:)
W sumie autobus na jakieś 500 km wyniósł nas 60 zł , a w środku dostaliśmy coś do jedzenia i picia. Na granicy z Bułgarią okazało się , że załoga autobusu przemyca papierosy , co oznaczało , że każdy z pasażerów dostał sztangę Po stronie Bułgarskiej pan z obsługi autobusu zebrał od wszystkich papierosy :)I tak wzięliśmy udział w małym przemycie :P W Burgas wylądowaliśmy około 2 w nocy , zmęczeni i niewyspani . Położyliśmy się na karimatach przed dworcem ale trochę nieprzyjemne było towarzystwo karaluchów. Kiedy otworzyli dworzec, szybko tam poszliśmy i zajęliśmy sobie ławki do spania. A ja chcąc wybrać pieniądze wybrałem się do pobliskiego bankomatu , obok którego z nieznanych przyczyn zemdlało mi się :P Obudziłem się i zobaczyłem mówiącego coś do mnie Bułgara , nie zwracając na niego uwagi pobiegłem na dworzec , gdzie zaopiekowała się mną reszta ekipy. Później okazało się , że nie mam portfela ale niestety chłopaki nie znaleźli już wyżej wspomnianego Bułgara.Na szczęście paszport miałem w torbie a pieniędzy w portfelu nie było za dużo. Po kilku przygodach wreszcie mogliśmy pójść spać na dworcowych ławkach:)



Od burgas



Od burgas


Ten to miał dobrze , cała ławka dla siebie :P

Od burgas


Od burgas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz